środa, 20 marca 2013

Włochy

Po krótkiej nieobecności wracam z masą zdjęć zrobionych we Włoszech.

We Włoszech w miasteczku Kiens byłam dzięki wyjazdowi integracyjnemu biura, w którym pracuje. Wyjechaliśmy w piątek o 14:00 i po 18 godzinach męki jazdy autokarem byliśmy w sobotę we Włoszech. 
Zawsze myślałam, że ludzie przesadzają mówiąc, że Polskie drogi są okropne. Ale faktycznie wjeżdżając do Czech i jadąc przez Austrię mogę stwierdzić, że to prawda. Drogi tam są tak gładkie i jedzie się z przyjemnością.

Wyjazd ten był głównie dla osób jeżdżących na nartach. Ja z pewnych przyczyn nie jeździłam i będąc na stoku robiłam za fotografa. Chodziłam obładowana dwiema lustrzankami i torbą z jedzeniem.
Muszę przyznać, że widoki tam były piękne. Wjeżdżając gondolą na szczyt można było stwierdzić, że jest się małą istotką widząc oddalającą się ziemię. Od razu nadmienię, że byliśmy w miejscu gdzie są najnowocześniejsze wyciągi w całej Europie. 
Będąc na szczycie Kronplatz (2275 m n.p.m.) nie wiedziałam gdzie się patrzeć. Z każdej strony było widać cudowne szczyty rozpościerające się na horyzoncie. Widok nie do opisania. Zdjęcia nie oddają tak bardzo piękna tych gór, ale przyznam, że pomimo iż nie jeździłam na nartach to cieszyłam się, że tam byłam. 

Zwiedziłam również miasteczko Brixen w niedzielny poranek. Oczywiście jak to we Włoszech większość sklepów i kawiarni była zamknięta. Urocze miasteczko, ale z architekturą bardziej Austriacką. Zresztą miasteczko Brixen tak samo jak Kiens są dwujęzyczne. Znaki i napisy na sklepach były dwujęzyczne (niemiecki i włoski). Wszyscy mówili po niemiecku, więc nie czułam się jakbym była we Włoszech. 

Nasze obiadokolacje codziennie wyglądały jak jedna wielka biesiada. Zaczynały się o 18:30, a kończyły się najwcześniej o 20:00. Zawsze lubiłam włoską kuchnię, ale po pobycie tam zaczęłam ją ubóstwiać. Nasze posiłki zaczynały się przystawką, następnie pierwsze danie (które nie zawsze było zupą), drugie danie i deser oczywiście przy włoskim winie. Takich pyszności jeszcze w życiu nie jadłam. Nie wiem czy w jakiejkolwiek knajpie włoskiej w Polsce miałabym możliwość zjedzenia tak dobrze przygotowanych i doprawionych potraw. Normalnie palce lizać :)

Miałam jeszcze okazje pograć w tradycyjne kręgle. Kule były bez dziur na palce lub posiadały tylko dwa otwory. Miejsce, w którym graliśmy pachniało starością. Wyglądało jakby lokal ten zatrzymał się w czasie. Niestety zapomniałam wtedy zabrać lustrzanki i jedynie zrobiłam zdjęcia komórką. Jedno zdjęcie jest na moim Instagramie (na prawym pasku link). 

Jeśli ktokolwiek przebrnął przez moje wywody to zapraszam do obejrzenia zdjęć :)

















Wszystkie zdjęcia wykonałam ja, chyba, że jestem na nich widoczna to wtedy moja siostra :)

7 komentarzy:

  1. zazdroszczę widoków i kręgli
    czekałem na nową notkę - i jest - jest super :)

    swoją drogą się stęskniłem że ohoho :*

    ostatnio gdzieś przeczytałem opinię, że w czechach budowa autostrad jest starannie planowana, a u Nas drogi robi się w większości na hurra - bo euro, bo fundusze z unii, a jak jest - każdy widzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak było to dobrze wiesz, ale nie żałuję wyjazdu ;)
      No tak, nasze autostrady są krótkie, a tam całe państwo przejechało się autostradami.

      Usuń
  2. Wspaniałe zdjęcia. Też by mi się przydał taki wyjazd :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fantastyczne zdjęcia, pragnę wiosny ale te widoki bardzo mi sie podobają :)

    OdpowiedzUsuń
  4. śliczne zdjęcia, miło poapatrzeć i pozazdrośćić :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedzenie bloga i za każdy komentarz.
Zawsze staram się odwiedzić osoby, które pozostawiły po sobie ślad.
Zapraszam ponownie :)