W tym roku jesień jest piękna i momentami tak ciepła jakby była wiosna.
Uwielbiam barwy jesieni, ale jesienną chandrę już mniej :P Niestety jest coś takiego w powietrzu, że czasem mam dni, w których czuję jakiś niewytłumaczalny smutek i pustkę. Na pewno nie jest to wina tylko pogody, ale również pracy i uczelni.
Aż przypomniała mi się sytuacja z dnia dzisiejszego. Miałam w pracy test ustny z języka angielskiego, w celu przypisania mnie do danego poziomu i grupy. Test był przeprowadzany w parach. Ja jako zwykły szaraczek będący na najniższym szczeblu w organizacji miałam test razem z zastępcą dyrektora generalnego, który zna świetnie angielski. Co niestety nie było pomocne w mówieniu, bo częściej się zacinałam ze stresu. Lektorka zaczęła zadawać nam pytania. Poprosiła mnie, żebym opowiedziała coś o sobie i jakie są moje hobby. Oczywiście pomijam całą tę część, a z hobby wymieniłam między innymi, że bloguję. Lektorka wraz z dyrektorem nagle zaczęli zadawać dużo pytań - jaki? o czym? Jak długo? itd. No i pytanie ze strony dyrektora - podeślesz mi link? A ja, że NIE! Nie wiem, nie wyobrażam sobie tego, by tak ważna (choć bardzo wyluzowana) osoba mogła obejrzeć mojego bloga, czytać moje nie jakieś mega ambitne posty i co gorsza przesyłać je po całym biurze, w którym pracuję. Wiadomo, że wystawiam się na publiczną ocenę, każdy może tu zajrzeć, skomentować itd. Ale świadomość, że zrobi to ktoś z mojej firmy, kto potem mógłby coś mówić za moimi plecami... przyprawia mnie to o dreszcze.
Dlatego na uspokojenie swoich myśli jak z koszmarów wstawiam zdjęcia z mojego urlopu.
Te z których jestem minimalnie dumna ;)
pics by me
Uwielbiam barwy jesieni, ale jesienną chandrę już mniej :P Niestety jest coś takiego w powietrzu, że czasem mam dni, w których czuję jakiś niewytłumaczalny smutek i pustkę. Na pewno nie jest to wina tylko pogody, ale również pracy i uczelni.
Aż przypomniała mi się sytuacja z dnia dzisiejszego. Miałam w pracy test ustny z języka angielskiego, w celu przypisania mnie do danego poziomu i grupy. Test był przeprowadzany w parach. Ja jako zwykły szaraczek będący na najniższym szczeblu w organizacji miałam test razem z zastępcą dyrektora generalnego, który zna świetnie angielski. Co niestety nie było pomocne w mówieniu, bo częściej się zacinałam ze stresu. Lektorka zaczęła zadawać nam pytania. Poprosiła mnie, żebym opowiedziała coś o sobie i jakie są moje hobby. Oczywiście pomijam całą tę część, a z hobby wymieniłam między innymi, że bloguję. Lektorka wraz z dyrektorem nagle zaczęli zadawać dużo pytań - jaki? o czym? Jak długo? itd. No i pytanie ze strony dyrektora - podeślesz mi link? A ja, że NIE! Nie wiem, nie wyobrażam sobie tego, by tak ważna (choć bardzo wyluzowana) osoba mogła obejrzeć mojego bloga, czytać moje nie jakieś mega ambitne posty i co gorsza przesyłać je po całym biurze, w którym pracuję. Wiadomo, że wystawiam się na publiczną ocenę, każdy może tu zajrzeć, skomentować itd. Ale świadomość, że zrobi to ktoś z mojej firmy, kto potem mógłby coś mówić za moimi plecami... przyprawia mnie to o dreszcze.
Dlatego na uspokojenie swoich myśli jak z koszmarów wstawiam zdjęcia z mojego urlopu.
Te z których jestem minimalnie dumna ;)
pics by me